SMART Business 3(2024) | Page 97

ROZMOWA
Dominik Jańczak : W biznesowym dyskursie sporo mówi się o płynności finansowej firmy . Ale jak właściwie powinniśmy rozumieć to pojęcie i co ono oznacza dla małych i średnich biznesów ?
Magdalena Martynowska-Brewczak : Sięgnę tutaj po metaforę anatomiczną . Płynność finansowa to zdrowy krwiobieg firmy . Jest on konieczny , aby organizm funkcjonował prawidłowo , ponieważ dostarcza tlen i składniki pokarmowe do wszystkich narządów . Największy paradoks tego zagadnienia tkwi jednak w tym , że często dokumenty finansowe firm , takie jak bilans czy rachunek wyników , wyglądają stosunkowo dobrze . Mówiąc inaczej – na papierze wszystko się zgadza . W praktyce jednak przedsiębiorstwo nie ma płynności – brakuje mu gotówki , aby np . zapłacić pracownikom . Wtedy zaczyna się prawdziwa biznesowa gimnastyka .
DJ : Kiedy w naszym biznesowym krwiobiegu pojawia się zator , cały organizm naszej firmy jest w niebezpieczeństwie , prawda ?
MMB : Dokładnie tak ! Powszechnie wiadomo , że łatwiej zapobiegać zawałom czy udarom , niż leczyć powikłania po nich . Wracając jednak do pierwszego pytania , odpowiem na nie , przytaczając przykład wzięty z życia .
Często przychodzą do nas klienci , chociażby mali i średni przedsiębiorcy , mówiąc , że podpisali duży kontrakt . Wszystko jest policzone , zatem dokładnie wiedzą , ile mogą zarobić na danym zleceniu . Inwestycja ze wszech miar będzie rentowna . Problem polega na tym , że aby ten kontrakt wykonać , przedsiębiorca musi dokonać zakupów . Nabyć surowce , zapłacić ludziom , opłacić ZUS i urzędy skarbowe . A do tego są potrzebne środki . Musimy wprawić w ruch procesy związane z pozyskanym zleceniem . Kontrakt jest bardzo intratny , ale klient zarobi na nim dopiero wtedy , kiedy coś wyprodukuje i dostarczy swojemu odbiorcy . A żeby to zrobić , wcześniej musi zainwestować środki .
I właśnie tutaj wchodzimy w obszar płynności . Jeżeli klient nie ma odpowiednich środków , żeby dokonać koniecznych do zrealizowania zlecenia zakupów , to mamy tak zwany zator . Jeśli przedsiębiorca może go udrożnić , korzystając z kapitału własnego , to wszystko jest w porządku . Innym rozwiązaniem będzie uruchomienie narzędzi finansowych dostępnych na rynku , takich jak kredyty obrotowe czy faktoring . Dzięki nim właściciel firmy może nie tylko wyproduktować i sprzedać towar , ale też spokojnie poczekać na termin opłacenia faktury . Wszyscy związani z biznesem rozumieją bowiem , że moment sprzedaży nie oznacza de facto zapłaty . Rynek wygląda aktualnie tak , iż większość branż – nie tylko te , które przychodzą nam na myśl od razu , czyli transport i budownictwo – wymaga odroczonych terminów płatności . Prawdziwym szczęściarzem jest ten , kto może wystawiać klientom faktury z 14- czy 30-dniowym terminem płatności . Często te okresy są znacznie dłuższe .
DJ : Jak wyglądają pierwsze sygnały alarmowe związane z tym , że z naszym
smart-magazine . pl
97