SMART Business 2/2023 | Page 16

LUDZIE I BIZNES
O start-upie często myślimy wtedy , kiedy pojawia się pomysł na wielomilionowy biznes , mogący stać się tak zwanym jednorożcem i zawłaszczyć cały rynek . Taką narrację forsują przede wszystkim inwestorzy , którzy liczą się z faktem , że większy procent tego typu projektów upadnie . Ale dwie czy trzy tego typu firmy osiągną efekt skali na odpowiednim poziomie i właśnie na to liczą fundusze inwestycyjne . Zatem powiedzenie „ go big or go home ” to dosyć standardowe hasło , które przewija się w środowisku start-upowym .
Mamy tu zatem bardzo problematyczne podejście , z którym ja się nie do końca zgadzam . Po pierwsze dlatego , że jako twórca start-upu nie mogę być nastawiony na porażkę . Ja uważam , że mój projekt będzie sukcesem . Skoro mam pewność , że wdrażam opłacalne rozwiązanie , dlaczego we współpracy z inwestorem mam płacić za 90 % projektów , które się nie udały ? Patrząc realnie , pracując w takim środowisku , founder bierze na siebie tak naprawdę wysoko oprocentowany kredyt . Bo trzeba też zdawać sobie sprawę z faktu , że właściciele start-upów mają często do spełnienia bardzo rygorystyczne warunki , żeby w razie porażki projektu nie musieć zwracać zainwestowanych środków .
Powtórzę jednak , że warto szukać złotego środka . Uważam , że organiczny wzrost jest bardzo ważny dla start-upu na wczesnym etapie rozwoju . Oczywiście przychodzi taki moment , kiedy dojrzewający projekt faktycznie potrzebuje zastrzyku gotówki . Ale wtedy founder doskonale powinien już wiedzieć , na co ją wydać i jakie wzrosty przyniesie mu zasilenie się dodatkowymi środkami . Coraz częściej solidne kalkulacje pokazują , że bardziej opłaca się wziąć odpowiednio dobrany kredyt obrotowy niż pozyskać środki od przypadkowych inwestorów .
DJ : Czy inwestor nie powinien stać się integralną częścią projektu ?
GR : Wielu inwestorów mówi , że oprócz środków oferują też kontakty , otwierają niektóre drzwi … W praktyce w większości przypadków , z którymi się spotkałem , fundusze czy tzw . aniołowie biznesu nie umożliwili zbyt wielu nowych dealów founderom . To na barkach założycieli pozostaje cały biznes .
Wyjątkiem są inwestorzy branżowi , którzy kupują start-upy . Nie tylko inwestują , ale starają się w dłuższej perspektywie zachować większość udziałów i nadzorować rozwój projektu . Jeśli godzimy się na takie rozwiązanie , możemy sporo wygrać . Inwestor branżowy często zamierza użyć naszego rozwiązania jako części swojego biznesu , czyli stajemy się aplikacją lub narzędziem , które pomoże zaadresować mu niezagospodarowaną dotąd część rynku w ramach jego biznesowej struktury . To może być naprawdę dobry układ . My otrzymujemy wielu ciekawych klientów od jednego z naszych inwestorów . Co prawda oddajemy firmę , ale nasz projekt się rozwija , a my rośniemy razem z nim . Zawsze byłem zwolennikiem tego , żeby się dzielić . Wolałbym mieć 1 % udziałów w Google niż 100 % w star-tupie , który ledwo żyje .
Wracając do pierwszego z Twoich pytań , aby podsumować pierwszą część naszej rozmowy … start-up wymaga specyficznego mindsetu jego założycieli . Głównym celem jest wygenerowanie projektu o odpowiedniej
16 # 2 wrzesień 2023